niedziela, 15 marca 2015

Pupa Lash Mascara Energizer

Cześć :)

Zwątpiłam już, że znajdę kiedyś mojego Św. Graala wśród mascar. Za mną kolejne  rozczarowanie w postaci mascary Pupy. Do kupna właśnie tego tuszu, zachęciły mnie pozytywne recenzje i zachęta Pani w sklepie Natura. Zacznijmy jedna ab ovo. 





Producent obiecuje nam wspaniałe rzeczy, które są uwidocznione na opakowaniu:


Czyż to nie wspaniałe obietnice? ;)



Przyznam się bez bicia, że te obietnice oraz luksusowy wygląd mascary wzbudził we mnie nadzieję, że odnalazłam coś wspaniałego. Tym bardziej, że kosmetyki od Pupy cieszą się dobrą renomą.

Jak wygląda mascara:

Tusz znajduje się bardzo eleganckim złotym opakowaniu, z czerwonymi napisami. Daje nam to wrażenie, że kupujemy produkt luksusowy. Sama szczoteczka jest standardowa. Można napisać, że jest w sam raz. Niestety są to ostatnie plusy tego produktu.

Typowa szczoteczka, niezapowiadająca tragedii...


Działanie:

Mascara ani nie wydłuża, ani nie podkręca rzęs. O jakimkolwiek działaniu wspomagającym wzrost rzęs nie ma mowy. Kolor nie jest głęboki, prawie tej mascary nie widać. Rzęsy wyglądają gorzej niż przed umalowaniem. Po dwóch, trzech godzinach osypuje się  i mam oczy pandy. Szczerze mówiąc chyba nie miałam gorszej mascary. Nie wiem, czy trafiłam na wyjątkowy egzemplarz, czy po prostu ten produkt to niewypał. Nie mam zamiaru przeprowadzać testów kupując kolejną. Cena mascary raczej nie koi mojego bólu, bo zapłaciłam za nią aż 70 zł. Można znaleźć tańsze, o niebo lepsze mascary.


Podsumowując: nie polecam i szukam dalej.


Pozdrawiam,

Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz